sobota, 18 sierpnia 2007

mięcho musi jeść, mięcho musi pić itp.

Ostatnio moja dobra znajoma w pracy podjęła temat mięcha. Mięcha czyli ciała. Oczywiście wszyscy obecni przy tej dysertacji pokładali się ze śmiechu. Ja chyba najbardziej, bowiem samo słowo mięcho w magiczny sposób wywoływało u mnie salwy radości. Padały sformułowanie mniej więcej takie: "mięcho musi jeść", "mięcho ma potrzeby", to "mięcho" tak naprawdę steruje człowiekiem, człowiek uwięziony jest w "mięchu" itp.
Dziś moje "mięcho" jest trochę otumanione, niewyspane i nie bardzo może znaleźć sobie miejsce. Wczoraj "odrobinę" popiło, popaliło, niekiedy uśmiało się do łez, naprawdę dobrze bawiło się z ekipą muzealną. Ponadto nie przypuszczało, że impreska integracyjna poniekąd przeciągnie się do dnia następnego. Bawiłam się naprawdę wyśmienicie, nic brzydkiego co nie powinno się wydarzyć nie miało miejsca:P , wręcz przeciwnie było bardzo odpowiedzialnie, szarmancko i gentelmańsko no i ten klimacik he he. Podteksty były, a jakże, bez tego chyba się nie da, choć mam nadzieję, że nie zostały źle zrozumiane (chociaż kto wie) chyba tylko zainteresowane osoby, a reszcie co najwyżej można "utrzeć nosa". Za to dziś poza osłabieniem fizycznym i nie przejawianiem większego zainteresowania jedzeniem, czuję sie wyśmienicie i trochę tak jakbym miała wakacje we
Włoszech:)...
Mój drogi współpisacz tego bloga, narazie nie bardzo ma czas na jego prowadzenie, dlatego ja pełnić honory muszę gospodarza. Pesymizm zatem gdzieniegdzie może przebijać na co niestety niekiedy nie mam wpływu. Ale i tak nie jest tak źle.

Brak komentarzy: