poniedziałek, 20 sierpnia 2007

dzień pytań

Dzisiejsza pogoda dziwacznie na mnie wpłynęła, szkoda, że nie mogę położyć się do łóżka, opatulić kołdrą od stóp do głowy i poczekać aż kryzys istnienia przeminie, a ja wrócę do mniemanej normalności. Być może dlatego, że niestety jutro trzeba ruszyć tyłek i wstać rano do pracy:). Pracując pół dnia w wyciszeniu, narodziło się w mej głowie kilka pytań, same się one mi narzuciły. Przykładowo: na ile we mnie prawdziwej "ja", a na ile udawania? Chyba tak naprawdę sama się w tym pogubiłam na tym etapie mego życia. Dlaczego tak często ostatnio się śmieje? może teraz właśnie przyszedł czas by odbić sobie za "czas globalnej niepogody", a może po prostu nic innego mi już nie pozostało, a śmiech jest tylko misterną pelerynką na smutek jaki noszę wewnątrz? Czemu tak trudno jest mi żyć samej? Czemu nie potrafię oswoić się, a nawet zaprzyjaźnić z własną samotnością? Może dlatego, że jeszcze nie dorosłam do tego, nie czuję się na tyle silna, by jak to piszą w "mądrych gazetach" udźwignąć ciężar istnienia w pojedynkę. Każdy jednak przypadek jest na swój sposób swoisty i ja np. cierpię może nie tyle na brak tej przysłowiowej drugiej połówki, ile na brak kogoś z kim mogłabym dzielić radości, smutki, kto nie bałby się mnie i akceptowałby mnie taką jaką jestem. Na rodzinę liczyć nie mogę, oni sami mają problemy ze sobą w dodatku próbują sobie poukładać jakoś życie, porozrzucani po różnych zakątkach naszego kontynentu. Żałosne jest jednak to, że na chama próbuję znaleźć sobie kogoś, a to jak sama wiem najlepiej, do tej pory nie przyniosło żadnego sensownego rezultatu. Poza tym chyba coś mnie ogranicza- że nie jestem w stanie poradzić sobie z bagażem wolności i swobody społecznej, jaką mam obecnie. Dlaczego? Bowiem jest niezgodny z tym jaki narzuciła mi moja własna kultura i wartości wpajane przez wychowanie, poniekąd je przyjęłam, a część starałam się zmodyfikować w odpowiedzi na czasy dzisiejsze. Patrząc także na przeszłość, od kobiety wymagano, by była dobrą gospodynią, wierną kochającą żoną, najlepiej wyrozumiałą, opiekuńczą matką etc. A ja uważam, że dziś powinno stawiać się na partnerstwo, jesteśmy razem, więc wspólnie próbujemy sobie umilić, także niekiedy ułatwić życie, zwłaszcza jeśli się kochamy. Eh dzień pełen przemyśleń i co udało mi się wpaść na choć jedną odpowiedź? Hmm na to potrzeba mi trochę więcej czasu niż doba...:)

Brak komentarzy: