niedziela, 29 lipca 2007

ustinkowa część



Podzielę się miejscem tutaj z moim drogim kolegą, nie mam zupełnie pojęcia jak to nam wyjdzie. Jednak wcale sie tym nie przejmuję bowiem jest to centrum myśli wszelakiej, któż to wie może jeszcze ktoś tu do nas dołączy. Perspektywa bycia tutaj (ja) i daleko stąd, skąd pisać będzie on może być interesująca.
Weekendzik minął jak przez palce. Jutro znienawidzony zwłaszcza przez osoby pracujące, dzień tygodnia co się zowie poniedziałek. Pogoda pewnie nijak nam dopisze. A szkoda, bo gdyby było ładnie zawsze to przyjemniej pracować jest na zewnątrz pośród zieleni, z dala od większej cywilizacji. Bo tak właśnie położone jest nasze muzeum.
Za oknem pada, ja wsłuchuję się w dźwięki minimaxu, czekając na koncert reggae'owy, o już się zaczął, a deszcz co widać na zdjęciu robionym dosłownie przed chwilką przestał padać. Ehh, magia wieczorna zaczyna działać. Znowu zaczęło padać a więc zrobił mi się tutaj reggowy deszcz też fajnie, zwłaszcza na polskiej ziemi. Jah Jah is a rain, oh yeah yeah. Moc pozytywu przesyłam dalej w sie
ć.

Brak komentarzy: