piątek, 21 stycznia 2011

trochę retrospekcji

Ponieważ życie ludzkie składa się czasem także z pewnych wydarzeń, które rozświetlają szarość dnia powszedniego. Chciałabym powrócić do wydarzenia, które miało miejsce 04.12.2010 r.
a jednak wciąż gdzieś we mnie pobrzmiewa. W toruńskim klubie "OD Nowa" miał miejsce niezwykle poetycki i kameralny koncert Mariusza Lubomskiego.
Artysta pochodzi z Torunia, wykonuje piosenki autorskie. A jego koncert nie był jedynie przeglądem ostatniej płyty "Ambiwalencja", ale także powrotem do nieco starszych i rozpoznawalnych kompozycji poprzez "Psychobójcę", "Spacerologię" aż po utwór "A mój pies jest inny". Lubomskiemu towarzyszył jego zespół w składzie: Michał Bryndal, Robert Cichy oraz Wojciech Pulsyn, który doskonale oddawał klimat piosenek. Na scenie było widać niesamowitą energię jaka emanowała z muzyków.
Artysta każdy z utworów, często opatrywał zabawnym i błyskotliwym komentarzem.
Mariusz Lubomski tworzy specyficzny nastrój swoich występów także ze względu na swój wygląd oraz ruchy jakie towarzyszą mu przy wykonywaniu piosenek. Ponadto niektóre śpiewane przez niego frazy pełne są ekspresji, są w szczególny sposób akcentowane, czasem wykrzyczane.
Koncert odbył się w hali, która była specjalnie pomniejszona i zaaranżowana, tak by nastrój koncertu był kameralny i miał coś z kabaretu. Ogólnie na koncercie panowała czerń i zaciemnienie przez co dużo lepszy był odbiór recitalu.
Z jednej strony było lirycznie, nostalgicznie, bo niektóre teksty traktowały o przemijaniu, upływie czasu jak np. w piosence "Zegarek po starym" :
Mam zegarek po ojcu i wraz
z jego rytmem zaczynam czuć czas
godzin młyńskie kamienie
miałkich sekund swędzenie
i czytuję rubryczki - kto zgasł

A niekiedy autor przewrotnie zabawiał się słowami w piosence też o przemijaniu "Krótko o mnie":
Zostaną po mnie
Wkrótce krótkie spodnie,
Zostanie po mnie krótki szkic.
Zostaną po mnie
Skróty krótkich wspomnień,
Pokrótce: nie zostanie nic!

Oczywiście nie zabrakło również tekstów o związkach międzyludzkich, jak w piosence "Ja jestem mąż":
Gdy powiesz mi, że to jest nasz koniec
Gdy wskażesz drzwi i skryjesz twarz w dłonie.
Ja Ci mogę rzecz na drogę
Spod spuszczonych powiek,
Że zostaniesz zawsze we mnie,
A ja chciałbym w Tobie.

Ten koncert na pewno długo jeszcze zostanie w mej pamięci, ze względu na jego poetycki klimat i nasycenie zarówno moich uszu jak i oczu.

piątek, 14 stycznia 2011

Mój osobisty manifest

I znowu złe myśli się zebrały, wylazły i tłamszą mą duszę. Znowu pojawiła się frustracja, aż mam ochotę krzyczeć. Że jest mi strasznie źle, że kolejny raz niemoc mnie dopadła, że brak mi motywacji. Mam prawo czuć się źle i nie pociesza mnie fakt, że inni mają gorzej... Zresztą dlaczego by miało tak być?
Nie mogę się pogodzić z faktem, że pracując w kulturze zarabiam tak gówniano-psie pieniądze. To jest żenujące. Kocham kulturę i jakoś nie widzę się jako pracownik innej branży. Bardziej co prawda kocham muzykę, ale to przecież się w tym zawiera.
Kolejna sprawa, której nie mogę przeżyć, to to, że dojeżdżam do pracy i nikt nie chce zwracać mi pieniędzy za bilet miesięczny, który pożera 1/6 mojej pensji. Oczywiście pensja należy do najniższych. Pracuje więc dla idei.
Czasem przychodzą takie chwile, że człowiek ma dość wszystkiego. Nasi politycy, którzy rządzą tym krajem, mają gdzieś potrzeby innych ludzi. Dlaczego nie można podnieść ludziom pensji? By mogło się żyć godnie, normalnie, a nie głowić się jak tu przeżyć do następnej pensji.
W zamian za to podnosi się podatek na prawie wszystkie towary? Za co ma się je kupować?
Jestem u progu 30-tki, wstyd mi, że skończyłam studia, skoro sprzątaczka zarabia porównywalne pieniądze do mnie.
Rodziny na razie nie planuję, bo z czego mam ją niby utrzymać. Choć pewnie to już powoli czas by się nad tym zastanawiać.
Jedynie muszę liczyć na to, że w końcu mój chłopak znajdzie jakąś stałą pracę.
Bywają takie dni, że nie dopuszczam do siebie myśli, że jest tak bardzo źle. Oszukuje się? Być może, ale to tylko po to by nie czuć się jeszcze gorzej. Ale czasem to jest silniejsze ode mnie i zalewa mnie potok myśli, które zaczynają coraz bardziej uwierać.
Potem człowiek ochłonie i na jakiś czas jest spokój. Aż do następnego razu...

niedziela, 9 stycznia 2011

2011 rok czas zacząć

Życzę sobie przede wszystkim by wytrwać w prowadzeniu tego bloga- częściej pisać muszę.
Poza tym mniej będę przeklinała, mniej jadła, częściej dbała o kondycję fizyczną- by lepiej się czuć.
Więcej działała w sprawie powrotu do miasta studiów. Nabiorę większej pewności siebie, zacznę się realizować po pracy albo zmienię pracę na taką która da mi więcej satysfakcji.
Wybiorę się w końcu na open'er'a lub na jakiś porządny koncert, bo kto wie czy później będzie ku temu okazja. Człowiek się robi coraz starszy, młodość coraz szybciej się oddala. Potem przyjdzie mi się małżeństwować, dzieci rodzić itp. I człowiek nie będzie już miał tyle polotu co kiedyś, nie mówiąc już o braku czasu na wiele rzeczy.
Więc z takim nastawieniem wchodzę w ten nowy rok, patrząc na bieg kolejnych wydarzeń.
Z noworocznym pozdrowieniem HOUK!:)